Przejdź do głównej zawartości

Kata keki, kata keki, kata keki..

Kata keki...

Gdziekolwiek żyjemy budowanie wspólnoty jest niezwykle ważne. Najlepiej i może niekiedy najtrudniej jest rozpocząć od tej pierwszej i najbliższej– wspólnoty stołu, którą tworzymy z osobami, z którymi żyjemy w jednym domu. Czasami jednak w codziennym zabieganiu gubimy jej wartość wśród innych znaczących spraw.

Tymczasem ludzie wśród których żyjemy odgrywają znaczącą rolę w kształtowaniu nas i naszego samopoczucia. Dlatego ze względu na specyficzne warunki, w jakich każdy z nas żyje, warto podejmować codzienny wysiłek w tworzeniu wspólnoty, ponieważ od każdego z nas indywidualnie zależy jaka ona będzie.

Pracując na misji jest to szczególnie istotne i nierzadko bywa ogromnym wyzwaniem, z powodu różnych kultur z których się wywodzimy i wyrobionych przez lata nawyków.
Jedną z form, którą praktykujemy, by rozwijać wspólnotę, jest celebrowanie wspólnych uroczystości, jakimi są np. urodziny czy powitania bądź pożegnania.

Naszą misyjną wspólnotę tworzą kapłani SMA posługujący w parafii oraz ojcowie i bracia Salezjanie a także siostry ze zgromadzenia OLA (Our Lady of Apostles) i Notre Dame jak również wolontariusze ze szkoły Don Bosco i misjonarze świeccy SMA.

Wczorajszy dzień podarował nam taką okazję. Obchodziliśmy bowiem urodziny ojca Mathiasa.
Każde takie spotkanie jest bardzo przewidywalne. Odbywa się według pewnego scenariusza wydarzeń. Rozpoczyna się błogosławieństwem, następnie jedzeniem potraw znajdujących się na szwedzkim stole. Kolejny punkt jest ciekawy, pojawia się w tej kulturze bardzo często. Kata keki. Jubilat wraz z reprezentantem każdej grupy odkrawają jednocześnie pierwszy kawałek tortu. Potem tort krojony jest na małe kawałeczki, którymi jubilat karmi każdego gościa. W tle rozbrzmiewa piosenka Kata keki – kroić ciasto. Jej rytm sprawia, że moja wyobraźnia zamienia nas w drepczące nieporadnymi nóżkami pingwiny ze skrzydełkami usytuowanymi wzdłuż tułowia. Może dlatego ten zwyczaj wprawia mnie w rozbawienie. Następnie jemy deser, którymi są zazwyczaj lody. Trzymane w tych warunkach, w których zdarza się że często brakuje prądu, są rozmrażane i ponownie zamarzają, co sprawią że nierzadko stają się zamarzniętą bryłą lodu, pozbawioną smaku. Ale to nie stanowi problemu. Generalnie praca na misjach, zmienia perspektywę postrzegania pewnych spraw i rozwija postawę wdzięczności.

W trakcie spotkanie jest też osobna część poświęcona wręczaniu prezentów. Zazwyczaj odbywa się to bardzo spektakularnie. Wnoszonym procesyjnie prezentom towarzyszą tańce i piękne śpiewy, często z podziałem na głosy.

Przedostatnim punktem, bardzo pożądanym, są przemowy. Które mnie osobiście sprawiają w zakłopotanie. Oczekuje się bowiem, bez względu na to, czy ktoś posiada cechy pożądane do wygłaszania publicznych wystąpień, aby wygłosił jakąś mowę. Szczęśliwie, nie wymaga się tego od każdego, tylko od reprezentantów poszczególnych grup. Za każdym razem milczę, z nadzieją że ktoś odważniejszy, kto czuje się bardziej swobodnie w takiej roli, powie kilka słów od siebie. Spotkanie kończymy modlitwą, błogosławieństwem i każdorazowym postanowieniem: „następnym razem się tak nie przejem...”


Kata keki...

 

Przygotowanie kawałków tortu, tak aby jubilat mógł sterylnie :) rozdać je gościom.

Dzielenie tortem.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Praca, która uszczęśliwia...

Pięciodniowe seminarium w Bugisi zapoczątkowało bardzo intensywny ale jednocześnie piękny i dający ogromną satysfakcję czas. Ożywiło ono również proces jeszcze większego uczenia się zaufania Bogu poprzez zdarzenia nie do przewidzenia oraz pojawiające się trudności. Jednocześnie dzięki tym przeżyciom mogłam doświadczyć ogromnej wolności poprzez zgodę na to co się działo. Ale to było możliwe tylko dzięki wierze, że każda ta chwila jest pobłogosławiona przez Boga. Mimo że od początku seminarium zostało zaplanowane dla 20 dziewczyn z okolicznych wiosek, do ostatniej chwili nie wiedziałam, ilu uczestniczek mogę się spodziewać. Drogą informowania o takich inicjatywach jest przekazywanie listów do katechetów lub leaderów wiosek. Oczywiście każdy z nich bywa bardzo zajęty, miałam więc nadzieję, że mimo tego, uda im się zebrać odpowiednią liczbę zainteresowanych. Niestety do końca nie znałam liczby osób. A to dostarczało przeszkód związanych z przygotowaniem miejsc noclegowych, posiłków,...

W tanzańskiej kuchni

Mówi się, że kuchnia zbliża ludzi. Zdecydowanie się z tym zgadzam. Czy można lepiej spędzić dzień niż wśród ludzi, którzy potrafią dostrzegać radość w najdrobniejszych wydarzeniach dnia? O tym dzisiaj, czyli dzień z życia wśród ludzi sukuma. Jedną z najpopularniejszych potraw w Tanzanii jest ugali. Zapytana wczoraj czy już potrafię je przygotować niestety musiałam zaprzeczyć. Ale na pierwszą lekcję długo nie musiałam czekać. W odpowiedzi na zaproszenie żony głównego katechisty z naszej parafii – Karoliny, wraz z Łucją – świecką misjonarką SMA, udałyśmy się dzisiaj do ich domu, by zmierzyć się z tym zadaniem. Oczywiście już od początku było dużo śmiechu, ponieważ przedstawiając się, posłużyłam się imieniem w języku sukuma, które wczoraj otrzymałam – Geni , to znaczy: Gość . Myślę, że to określenie trafnie opisuje pewną część mnie. Czerpię bowiem ogromną przyjemność ze spotkań z ludźmi, z możliwości poznawania ich i „marnowania” wspólnie czasu. Z każdego takiego...
„ Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a odchodząc będzie im usługiwał.”  (Lk 12, 37) W tym dniu nie mieliśmy z Athanasem powodów, by się smucić. Ta opowieść poświęcona jest Athanasowi Dotto Vedastus SMA , dla którego wczorajszy dzień był wyborem, który będzie determinował jego przyszłość. Będąc diakonem, stał się kapłanem, przyjmując święcenia kapłańskie z rąk biskupa Yude Thaddeus Ruwa'ichi.  Podczas gdy w Polsce prymicja, czyli pierwsza Eucharystia, którą sprawuje nowo wyświęcony kapłan odbywa się w parafii, z której kandydat się wywodzi. Tu jest inaczej, gdyż to właśnie święcenia są wydarzeniem, które przeżywa się we własnej parafii. Dla porównania w Polsce są one przyjmowane w katedrze, w diecezji w której kandydat kończył seminarium. Dla wszystkich parafian miejscowości Ngudu i Stowarzyszenia Misji Afrykańskich było to wielkie wydarzenie, do którego parafia przygotowywała się od wielu miesięcy, aby wspólnie dzielić radość z daru, jakim jest nowy ka...