Przejdź do głównej zawartości

Ocalić od zapomnienia


Listopad w Polsce rozpoczyna się bardzo nostalgicznie. Pogoda zachęca do pozostania w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbaty i niebanalną lekturą. Aura daje wyraz rozpoczynającej się jesieni. Niskie temperatury, wiatr, obfite opady deszczu a gdzieniegdzie nawet śniegu. I pomimo, że na ten stan narzekamy, jesteśmy przyzwyczajeni do takich warunków.

A co jeśli zamiast tego nagle zaczęłoby być nieznośnie gorąco, powietrze stałoby się tak ciężkie, że utrudniałoby oddychanie a zeschła ziemia nie wchłaniałaby nikłych kropel deszczu?
Tak wyglądał mój 1 listopada. Czułam się niezwyczajnie, nie mogąc odnaleźć w tym dniu niczego, co pokrywałoby się z zarejestrowanymi przeze mnie skojarzeniami z dotychczasowego życia.
Nie było wspólnych spacerów z rodziną, zapalania zniczy, przelotnych spojrzeń wymieniających ból i współczucie nad grobami bliskich zmarłych.

Tutejszy kościół katolicki jest jeszcze bardzo młody, i nie ma w nim tak bogatej tradycji. Ale my już do tego przywykliśmy, odważę się stwierdzić, że w jakimś stopniu nawet zobojętnieliśmy. Żyjemy nieco przewrotnie. Istnieje powszechny mechanizm, że ludzi doceniamy dopiero po śmierci lub stracie, to samo dotyczy rzeczy, sytuacji. Czy musi tak być? Gdybyśmy nauczyli się wdzięczności w każdej chwili naszego życia, bylibyśmy szczęśliwsi a strat nie doświadczalibyśmy tak dramatycznie. Ale utrata czegoś, co możemy jeszcze odzyskać, może nam pomóc na nowo odkryć tego wartość i nauczyć się to doceniać. Moja misja w Afryce jest bardzo intensywną lekcją i mam nadzieję, że jej owoce na stałe zakotwiczą się w moim życiu.

Dlatego pomimo iż Święto Zmarłych było inne niż przywykłam, cieszę się, że dzień Wszystkich Wiernych Zmarłych mogłam spędzić inaczej. Podczas Mszy Świętej główny katechista z przyniesionych przez parafian kopert odczytał imiona bliskich zmarłych, za których wspólnie modliliśmy się. Następnie zostały one spalone w wielkim kotle przed ołtarzem. Po zakończonej Eucharystii procesyjnie przeszliśmy na pobliski cmentarz, na którym kapłan pobłogosławił wszystkie groby. Wzniosłej atmosfery dodawały dzieci, które trzymając w ręku pomarańczowy kwiat, przyłączyły się do osób czuwających przy każdej mogile oraz sukumskie pieśni, które rozbrzmiewały ponad afrykańską sawanną.












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Praca, która uszczęśliwia...

Pięciodniowe seminarium w Bugisi zapoczątkowało bardzo intensywny ale jednocześnie piękny i dający ogromną satysfakcję czas. Ożywiło ono również proces jeszcze większego uczenia się zaufania Bogu poprzez zdarzenia nie do przewidzenia oraz pojawiające się trudności. Jednocześnie dzięki tym przeżyciom mogłam doświadczyć ogromnej wolności poprzez zgodę na to co się działo. Ale to było możliwe tylko dzięki wierze, że każda ta chwila jest pobłogosławiona przez Boga. Mimo że od początku seminarium zostało zaplanowane dla 20 dziewczyn z okolicznych wiosek, do ostatniej chwili nie wiedziałam, ilu uczestniczek mogę się spodziewać. Drogą informowania o takich inicjatywach jest przekazywanie listów do katechetów lub leaderów wiosek. Oczywiście każdy z nich bywa bardzo zajęty, miałam więc nadzieję, że mimo tego, uda im się zebrać odpowiednią liczbę zainteresowanych. Niestety do końca nie znałam liczby osób. A to dostarczało przeszkód związanych z przygotowaniem miejsc noclegowych, posiłków,...

W tanzańskiej kuchni

Mówi się, że kuchnia zbliża ludzi. Zdecydowanie się z tym zgadzam. Czy można lepiej spędzić dzień niż wśród ludzi, którzy potrafią dostrzegać radość w najdrobniejszych wydarzeniach dnia? O tym dzisiaj, czyli dzień z życia wśród ludzi sukuma. Jedną z najpopularniejszych potraw w Tanzanii jest ugali. Zapytana wczoraj czy już potrafię je przygotować niestety musiałam zaprzeczyć. Ale na pierwszą lekcję długo nie musiałam czekać. W odpowiedzi na zaproszenie żony głównego katechisty z naszej parafii – Karoliny, wraz z Łucją – świecką misjonarką SMA, udałyśmy się dzisiaj do ich domu, by zmierzyć się z tym zadaniem. Oczywiście już od początku było dużo śmiechu, ponieważ przedstawiając się, posłużyłam się imieniem w języku sukuma, które wczoraj otrzymałam – Geni , to znaczy: Gość . Myślę, że to określenie trafnie opisuje pewną część mnie. Czerpię bowiem ogromną przyjemność ze spotkań z ludźmi, z możliwości poznawania ich i „marnowania” wspólnie czasu. Z każdego takiego...
„ Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a odchodząc będzie im usługiwał.”  (Lk 12, 37) W tym dniu nie mieliśmy z Athanasem powodów, by się smucić. Ta opowieść poświęcona jest Athanasowi Dotto Vedastus SMA , dla którego wczorajszy dzień był wyborem, który będzie determinował jego przyszłość. Będąc diakonem, stał się kapłanem, przyjmując święcenia kapłańskie z rąk biskupa Yude Thaddeus Ruwa'ichi.  Podczas gdy w Polsce prymicja, czyli pierwsza Eucharystia, którą sprawuje nowo wyświęcony kapłan odbywa się w parafii, z której kandydat się wywodzi. Tu jest inaczej, gdyż to właśnie święcenia są wydarzeniem, które przeżywa się we własnej parafii. Dla porównania w Polsce są one przyjmowane w katedrze, w diecezji w której kandydat kończył seminarium. Dla wszystkich parafian miejscowości Ngudu i Stowarzyszenia Misji Afrykańskich było to wielkie wydarzenie, do którego parafia przygotowywała się od wielu miesięcy, aby wspólnie dzielić radość z daru, jakim jest nowy ka...